Spodziewałem się czegoś lepszego. Niestety film okazał się zbyt tendencyjny.
Ot, dziewczyna jedzie samochodem bez ubezpieczenia, bez przeglądu. Nie zachowuje należytej ostrożności, grzebie w schowku i uderza w samochód bogola. Równie dobrze mogłaby uderzyć w samochód kogoś biedniejszego. Ba, skoro spowodowała wypadek na autostradzie, to równie możliwe było spowodowanie wypadku na innej drodze i przyczynienie się do śmierci kogoś niewinnego.
Kolejna tendencyjna scena to kanary w tramwaju. Typowy schemat. Brutalne kanary przyczepiły się do niewinnego staruszka, że nie ma biletu. Popieram postulat darmowej komunikacji miejskiej, owszem. Ale do czasu jego realizacji, jazda na gapę jest zwykłym złodziejstwem. W dodatku nie jakiegoś prywaciarza, tylko państwa, czyli nas wszystkich.
Potem było trochę lepiej. Ładnie ukazano próżnię bogolstwa, np. w scenie z niewłaściwym szkłem do danego alkoholu, czy też zakupywaniem dóbr luksusowych, z których właściwie się nie korzysta.
Ale potem film znowu poszedł w schematy. Zamiast zrobić co swoje i uciekać z domu do którego się włamali, zaczęli się pluskać w basenie jak gdyby nigdy nic. W końcu się doigrali i przez własną głupotę wpadli.
Odkąd uprowadzili bogola film zaczął być zbyt monotonny, poprzez odpłynięcie w watek miłosny.
W końcu ostatnia scena. Twórcy filmu zbyt popłynęli w fikcję. Niemożliwe jest tak łatwe wyłączenie telewizji satelitarnej. No ale to idzie jeszcze wybaczyć.
Generalnie, pomysł na fabułę z włamywaniem się do bogoli, przestawianiem im mebli i zostawianiem krótkiego listu, był bardzo dobry. Popieram takie działania, aczkolwiek każdy z przypadków bogoli trzeba by było rozpatrywać indywidualnie. Szkoda tylko, że spartolono wątki poboczne. Dziewczyna wpadła w kłopoty z własnej głupoty i tyle. Można by było się bardziej wysilić i wymyśleć do scenariusza sytuację, kiedy w kłopoty wpada naprawdę niewinna osoba. Przecież życie zna mnóstwo takich sytuacji.
Generalnie polecam obejrzeć bardziej jako ciekawostkę, niż jako dobry film krytykujący obecny system.